Czym dziś jest magia, okultyzm i ezoteryka?
Dziś moja kontemplacja skupiać się będzie na tematach ezoterycznych… Czy w ogóle warto skupiać się na takich tematach? Dlaczego pomyślałam właśnie o tym temacie?
Otóż – w sieci możemy znaleźć multum informacji na temat obrzędów okultystycznych, religijnych czy tajemnej wiedzy magicznej lub ezoterycznej. Każde z nich niegdyś próbowały dotrzeć do odkrywania nieznanego. Runy, tarot, joga, kabała, filozofia, religia, magia, alchemia itp. – były próbą dotarcia do prawdy… Dziś publikacji na podobne tematy jest bardzo dużo. Sami możemy sobie również odpowiedzieć na pytanie: „Czy ezoteryczna wiedza dotarła do prawdy”?
Ja sama próbowałam zgłębiać biblię, kabałę, złotą księgę, psychologię, Osho itp… W żadnej książce nie znalazłam skutecznych technik, które mogłyby mi pomóc uporać się z emocjami, problemami i nurtującymi mnie pytaniami. Sentencje zawarte w ezoterycznych publikacjach były jak „prawdy oklepane”. Ciągle odczuwałam niedosyt…
Dziś widzę mnóstwo przeróżnych postów na Facebook: rytuał księżycowy dla kobiet, magia tarota, numerologia dla każdego, czakramy, mantry, medytacja oddechowa, medytacja 432 Hz, przeróżne kursy związane z astrologią, wyzwalaniem emocji itp… Ciągłe powielanie tego samego…
Ciągłe powielanie tego samego? 10 lat temu mówiono o tym samym. Próbowałam wielu technik, niestety nie prowadziły one do niczego…

Będąc na studiach (rok 2011) zaczęłam mocno się interesować tematyką ezo… Wkręciłam się nawet na jakiś czas w runy – sama je wykonałam z drewna i wypaliłam na nich znaki – mam je gdzieś do tej pory… Dla zabawy wróżyłam z runów ludziom na studiach – w pewnym momencie latali za mną, żebym im znowu coś podpowiedziała, ponieważ wróżby się sprawdzały… Wtedy już sama z siebie widząc np. że z jakiegoś związku nic nie będzie (często dostawałam pytania o związki) to podpowiadałam, by spróbować się starać o tego partnera, by ten związek spróbować uratować, a rozstać się dopiero kiedy wyczerpią się możliwości… Wtedy już wiedziałam, że nie mogę powiedzieć komuś „rozstań się z nim”, ponieważ to dla mnie była ogromna odpowiedzialność. Tak się tej odpowiedzialności za czyjeś życie przestraszyłam, że zrezygnowałam z tej zabawy w runy, ponieważ nie do końca byłam pewna czy to dobrze działało… Dziś mam weryfikator w postaci wahadła i skal astralnych, więc łatwiej mi zweryfikować poprawność swoich poczynań… Problem w tym, że osoby zajmujące się ezoteryką w ogóle nie weryfikują swojej poprawności względem drugiego człowieka… Po prostu nie mają nawet do tego odpowiednich narzędzi…
Kiedy skończyłam studia (2016/17) – natrafiłam na wiedzę Zbigniewa Jana Popko. Był to dla mnie szok, ponieważ przesiąknięta ezoterycznymi treściami nie mogłam uwierzć w to, co Zbyszek mówi… Od razu napisałam komentarz pod filmem Zbyszka o treści „coś tu jest nie tak”. Nie czekając długo, na komentarz odpisał mi Zbyszek słowami: „Nie wszystko wygląda tak, jakbyś się tego spodziewała”. Za tymi słowami stała prawda, stwierdziłam że zapoznam się z innymi treściami Zbyszka i tak zaczęła się moja nauka. Zbyszek przedstawił wiele technik, które czynią człowieka samodzielnym i DZIAŁAJĄ! Uporałam się dzięki niemu z uporczywymi emocjami, zmieniłam swoje całe życie i ciągle się uczę…
Wracając do ezoteryki – nigdy nie miałam poczucia samodzielności, ponieważ zawsze szukałam jakichś informacji potwierdzających – zawsze chciałam by „guru” zaprzeczył moim niedowierzaniom, ponieważ sama z siebie nie byłam w stanie zweryfikować niczego… Byłam uzależniona od tego, co ktoś powie… Czyli ezoteryka nakłada takie niewidzialne kajdany – ogranicza człowieka w dostępie do prawdy…
Prosty przykład: ezoterycy wmawiają nam że muzyka, która ma 432 Hz, działa mistycznie na człowieka… Jest na to proste wytłumaczenie. W XIX wieku powstał strój równomiernie temperowany, który wyznaczał, że dźwięk „A” ma mieć częstotliwość 440 Hz. Dawniej instrumenty grały w różnych częstotliwościach i przez to trudniej było się muzykom zgrać, kiedy wspólnie wykonywali utwory… Od dźwięku „A” 440 Hz były strojone wszystkie instrumenty i względem tego dźwięku oktawa była dzielona na 12 równych półtonów – taki system dźwiękowy mamy do dziś i do dziś tego schematu się trzymamy, gdyż dzięki niemu mamy czystą harmonijną muzykę. Jeśli przestroilibyśmy dźwięk „A” do 432 Hz, to wtedy od niego będą strojone inne dźwięki, lecz nadal będzie to system równomiernie temperowany z oktawą dzieloną na 12 półtonów. Osoby, które przestrajają całe utwory do „A” jako 432 Hz, obniżają tylko cały utwór o 32 Hz – utwór staje się troszkę cichszy i dźwięki tracą na jakości… A więc taki zabieg jest mocno przereklamowany. Jeśli chodzi o samą siłę muzyki to większość utworów, które nam się podobają – są po prostu relaksujące. Wartość dodaną utwór wnosi wtedy, kiedy twórca muzyki, ów wykonawca sam jest wartością dodaną – czyli wykonawca funkcjonuje w wysokich wibracjach… Wyobraź sobie, że słuchasz kogoś, kto śpiewa, ale jest pogrążony w depresji – od razu obniża to Twoją wibrację..
Kursy, kursy ezo – to też ciekawostka…. A może i temat na kolejne rozważania… Warto sprawdzić sobie na skali: Ile procent prawdy jest w wiedzy przekazywanej w danym kursie 😊

0 komentarzy